Kiwano posadzone w zeszłym roku 1 lipca nie zdążyły dojrzeć prze przymrozkami, zapomniałem je wnieść do domu gdy był pierwszy lekki przymrozek i owoce kiwano całkowicie zostały zniszczone.
W tym roku postanowiłem bardziej poważnie podejść do tematu i z początkiem maja w domu „wyprodukowałem” kilka sadzonek. Po przymrozkach posadziłem je w pięciu różnych miejscach na działce, każde w innej glebie i w innych warunkach nasłonecznienia. Doczekałem się w końcu własnych dojrzałych owoców ale nie wszędzie wyrosły i dojrzały. Tym razem najlepsza do hodowli kiwano okazała się 10 litrowa doniczka z ziemią uniwersalną, ustawiona w pełnym słońcu. Z tego miejsca udało mi się zebrać 5 dojrzałych owoców już w sierpniu. Drugie miejsce gdzie dojrzały owoce to miejsce w gruncie nawiezione odpadkami kuchennymi, gdzie słońce było tylko przez pół dnia. Owoce wyrosły ładne ale o miesiąc później, to pewnie przez małą ilość słońca. Owoce zjedliśmy w fazie dojrzałości spożywczej, kiedy jeszcze kiwano jest zielone i dopiero zaczyna się zabarwiać na żółto. Dzieciom bardzo smakowały i wyjadały środek łyżeczką z przekrojonego na pół owocu.
Pozostały rośliny niezaowocowały ze względu na zbyt kwaśną ziemię lub zbyt ubogą w składniki pokarmowe.
Kategorie:
0 komentarzy